Forum HARRY  POTTER Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Co ja takiego zawiniłam?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum HARRY POTTER Strona Główna -> Myśloodsiewnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy to ma zostać na forum, czy nie?
Jest The Best
80%
 80%  [ 8 ]
No, nie takie złe...
20%
 20%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 10

Autor Wiadomość
pisklak
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 0:34, 04 Maj 2008    Temat postu:

W sobotę rano Kate źle się czuła. Niemość, że po ostatnim meczu bała się pawi i tostów, i zniczy, to musiała grać. A najgorsze było to, że była od rana burza.
- Nie martw się! Będzie dobrze! – powiedziała Rose w Wielkiej Sali, wpychając Kate do ust tosta.
- Fafe Fe fefie fofrze! – powiedziała Kate przez tosta.
- Przełknij i dopiero powiedz. – mruknęła Jessica.
- Ale nie będzie dobrze! – zawołała Kate na całą salę.
- Nie martw się, znicz ci nic nie zrobi – powiedziała Agnes. – Pogoda się pewnie poprawi, a na pewno nie będziesz musiała grzebać w…
- Wiem doskonale, w czym grzebałam ostatnio! – krzyknęła Kate – Ale Krukonowi nie dam rady.
- Widzę ciebie w szatni za 5 minut z Jessicą – powiedziała stanowczo Agnes.
- Lepiej chodźmy – powiedziała Jessica.
- Powodzenia! – zawołała Rose.
Więc dziewczyny wyszły na błotniste błonia. Kate wpatrywała się w las, gdzie (o dziwo!) uderzył piorun.
- AAAAAA!!! – krzyknęła i uciekła czym prędzej do szatni.
- Już mnie wkurza! – mruknęła Jessica biegnąc za Kate.
Kiedy Jessica zawitała szatnię, wszyscy byli z miotłami i w strojach drużyny.
- … i myślę, że Kate nie spapra meczu, bo boi się znicza. Ok? – powiedziała Agnes.
- Tak jest! – zawołali wszyscy chórem.
- A obrońca dlaczego się spóźnił na… - zaczęła Agnes.
- Bo ona mi zwiała! – powiedziała Jessica pokazując na Kate palcem.
- Szybko, bo nie zdążysz! – krzyknęła Agnes.
- Dobrze, już dobrze… - mruknęła Jessica - … ale i tak mam cię głęboko gdzieś.
- Słyszałam to!
Kiedy drużyna wyszła na boisko, nie dość burzy to jeszcze wichura, albo mały huragan.
- Kapitanowie, uściśnijcie sobie dłonie – powiedziała ze znudzeniem pani Hooch. – Dobrze… Na miotły… Gotowi…
GWIIIIIIIIZD!!!!!!!!
Kate wzbiła się w powietrze i przez gogle wypatrywała jej koszmar: znicz. A ten sobie jak nic wpadł w jej gacie.
- Stop! To nie jest fair play! – krzyknęła Kate.
- Stop! Co się stało? – zapytała pani Hooch podlatując.
- Mam znicza w gaciach! Uwziął się na mnie! – powiedziała Kate, próbując w bardzo cenzuralny sposób wyjąć piłkę spod rajstopek firmy Barbie.
Kate chwyciła znicza w bardzo odpowiednim momencie.
- Koniec gry! Wygrywa Gryffindor dzięki niezastąpionej Kate Potter! – powiedział komentator. A była nim… Judy! Były kapitan Gryfonów.
- Świetnie się spisałaś Kate, ale wolałam, żebyś zrobiła w bardziej… - zaczęła Agnes.
- Wiem i teraz tego żałuję! – powiedziała Kate, czerwieniąc się i zsiadając z miotły.
- Przejdziesz do historii! Nikt tak szybko nie złapał znicza! – krzyknęła zdziwiona Jessica, ale Kate już się przebierała.
Kiedy drużyna weszła do szatni, ona już wychodziła.
- Dostanę apopleksji, jeśli ktoś się zapyta… - mamrotała Kate.
- Co się tak dokładnie stało ze zniczem? – zapytała Rose za Kate.
I stało się…
Z ust Kate poleciała piana. Dostała apopleksji. Czerwona twarz, mordercze spojrzenie…
- AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! – krzyknęła Rose.
Uwaga! Państw poniżej osiemnastu lat nie może oglądać tych scen z powodu niezwykłego napadu apopleksji.
Kate złapała big gałąź i zaczęła walić w stronę Rose. Prawie ją rozwaliła.
Gdyby nie szybka interwencja pani Pomfrey, to Rose byłaby nową potrawą KFC.
Niestety… Kate musiała do 30 maja przesiedzieć w szpitalu św. Munga.

Morał?
Nigdy nie graj w Quidditcha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hermiona
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hogwartu :)

PostWysłany: Nie 10:13, 18 Maj 2008    Temat postu:

bardzo ciekawe! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisklak
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 13:34, 18 Maj 2008    Temat postu:

Dzięki Smile Oto (po raz pierwszy) dwa w jednym! W opowiadaniu między innymi: co się dzieje, kiedy Kate spotyka Scorpiusa Malfoya i Tajemnicza Książka Z Biblioteki (TKZB). Zapraszam do czytania.

***

- Kuźwa, jeśli jeszcze raz coś takiego mi odwalą to chyba… - zaczęła Kate wracając korytarzem do portretu Grubej Damy. – Och, i to ma być psiapsióła? Nie… to ten znicz!
Szła sama z kufrem w ręku, udając powracającą Katie Bell. Przez napad apopleksji nauczyła się nowych słów typu bluźnierstwa. Włosy z ciemno-rudego zmieniły się na wilowaty, pewnie z powodu leków. W szpitalu jeszcze udusiła dziesięciu uzdrawiaczy i prawie rodziców. Musiała przyjmować „Tabletki na uspokojenie McGnoyka” co godzinę. Przynajmniej do wakacji. Życie jej nie miłe, dawało w kość.
- Apokalipsa…
Doszła w końcu do portretu grubasa, ubranego w róż. Weszła mówiąc hasło (ma się to z przeszłości, co nie?). Zobaczyła wiewiórkę Rose i nieuczesaną szczotkę klozetową Jessicę.
- Chodźcie do mnie! Pitulmy się! Moje psiapsióły!
Dziewczyny wyżej wspomniane spojrzały na nią i się uśmiechnęły. Dla pewności, że będą mogły jeszcze pożyć, Rose zapytała:
- Wszystko dobrze?
- Zamknij się! Jessica, dlaczego jesteś taka blada? – zapytała Kate.
Jessica miała teraz karnację typową dla Malfoyów.
- Nic… tylko zawsze chciałam udawać Malfoyów… - zaczęła, po czym parsknęła śmiechem.
He… He… He…
- Wiecie co? Idziemy na błonia? – zapytała Kate – Muszę odetchnąć po szpitalnym pyle, gazie i truciźnie.
- Ha, ha, ha! Ok.! – odpowiedziała Jessica.
Więc dziewczęta wyszły. Ale spotkały nikogo innego, jak Scorpiusa Malfoya!
- Ach, i kto tu? Śmierdząca wiewióra, Szczotka klozetowa – tu Malfoy mówił o Jessice, bo była rozczochrana i nieuczesana – i Dziewczyna, Która Dostała Atak Apopleksji! Ratunku! – zadrwił.
- A ja widzę całego tatuśka, czyli wrednego, ślizgońskiego, śmierdzącego, bezczelnego lalusia, imieniem Scorpius! – powiedziała Kate.
- Ej! Co tu?! Ja jestem przystojnym, czystym, pachnącym chłopakiem, czyli ideałem! – zawołał Malfoy.
- A to, czym się spryskujesz to pewnie siuśki jednorożca? – zapytała Jessica.
- To najprawdziwszy Kuba! Perfumy wysokiej klasy! – zaprzeczył Malfoy.
- A ty te kłaki nazywasz włosami? Prędzej wyglądają na ulizany tyłek ghula! – powiedziała Rose.
- Używam najlepszego żelu! A wy tę apoplekstyczkę nazywacie człowiekiem? – zapytał Malfoy.
Malfoy 1, Kate 0.
- Tak nazywamy! Przynajmniej jest lepsza od ciebie! – odpowiedziała Jessica.
- A twoje miejsce czasem nie jest w muszli klozetowej? – zadrwił Malfoy.
- Przeszłam na emeryturę – powiedziała Jessica.
Jess 1, Malfoy 0.
- W każdym bądź razie nie jest ona zas… - zaczęła Kate.
- Ej! I kto to mówi? Ja jestem idealny pod każdym względem! – zaprzeczył Malfoy.
„Zresztą trochę ma racji…” pomyślała Kate – „NIE!!! Nie poddam się!”.
Malfoy 1000000, Kate -10000000.
- Raju takiego dupka w życiu nie widziałam! – zawołała Kate – Chodźmy.
- Potter pamiętaj, że Malfoyowie są bardzo idealni i utalentowani! Mój tata na przykład potrafił powalić twojego tatę w prostym pojedynku!
- A twój tata był tchórzofretką!
- A twój był wężousty!
- Ja też i co?
- To on otworzył Komnatę Tajemnic!
- A mój tata uratował twojego przed śmiercią!
- A mój tata dostał od tej szlamy Granger w twarz!
- Śmierdziel!
- Córka Chłopca, Który musiał być czczony!
- Laluś!
- Córka wiewiórki!
- Hm… zabrakło mi przezwisk… Wredny Ślizgon!
- Apoplektyczna Gryfonka!
- Zielony dupek!
- Czerwona idiotka!
- Synek dauna!
- Córka… Eee… podsuniecie coś? Szczotka Klozetowa, Śmierdząca Wiewióra?
- Nie – odpowiedziały Jessica i Rose.
- Syn fretki! – dołożyła Malfoyowi Kate
- Spadam! Z Gryfonami to nawet powyzywać się nie można! – powiedział Malfoy.
Tak więc nastał wieczór, zanim dziewczyny wyszły na błonia i musiały iść spać. Trudno się mówi.

Morał?
Nigdy nie zadawaj się z fretką.

***

Nadszedł czerwiec. SUMY i OWUTEMY były udręką piątoklasistów i siódmoroczniaków. Hym… Kate, Rose i Jessica musiały też zakuwać troszkę na egzamin dla pierwszoroczniaków. Jeśli chodzi o Quiditch to wygrali Gryfoni. Jeszcze cieszyły się wygraną nad Malfoyem.
- Wiecie co? Fretkowanie powinno być karalne… - mruczała Kate w cieniu starego buka.
- Nooo… - potwierdziła Jessica.
- Dlaczego? – zapytała wszech-widząca, -słysząca, -czująca Rose.
O dziwo! Ona nie wie dlaczego!
- Moja droga Rose, chcesz, aby na wolności biegały fretki, rodu Malfoyów? – zapytała Jessica.
- NIE!!! – krzyknęła Rose, odrzucając wizję biegających Malfoyo-fretek.
Kate powtarzała sobie materiał z OPCM. Była w tym najlepsza. Nikt z klasy nie mógł jej dorównać.
Jessica rozłożyła się na trawie.
- Szkoda, że to koniec roku… - mruknęły razem Rose i Kate.
- Co? – zapytała Jessica – Przecież…
- Zamknij się łaskawie. Po prostu na chacie będzie nudno, żadnych przygód… - odpowiedziała Kate.
- Powiem ojcu… - mruknął zdenerwowany Malfoid, przechodząc obok dziewczyn.
- Do kitu z fretkami… - zaczęła Rose.
- Wcale nie! – powiedziała Kate, ocierając łzę, która popłynęła ze śmiechu.
- Och, dzięki Merlinie! – krzyknęła Jessica.
- Ja bym powiedziała: Och, Merlinie! – mruknęła Rose.
Koło godziny 17 dziewczyny wracały ocierając oczy. Spotkały… Scorpiusa! Czerwona twarz to było pierwsze, co zobaczyły.
- I co? Kto tu rządzi? My! Aha, aha, aha, aha, aha! – skwitowała Kate.
- Morda w kubeł, bo… - zaczął Malfoy.
- Proszę dokończyć panie Malfoy. Z przyjemnością posłucham. – powiedziała stojąca za nim McGonagall.
- Nic, nic! – powiedział wystraszony Malfoy.
- Szlaban. – odpowiedziała Mcgonagall.
Malfoy coś wymruczał pod nosem.
- Szlaban do końca roku szkolnego. Jutro u mnie zaraz po lekcjach. – powiedziała stanowczo McGonagall.
Potter 100001, Malfoy -100001.
Malfoy obrzucił ich spojrzeniem typu: „Co, udało się wam? Jutro zobaczymy kto wygra”.
- Ale w czym? – zapytała Kate, kiedy na korytarzu zostały tylko dziewczyny i syn fretki.
- Nauka. Egzaminy z roku. – powiedział, po czym uśmiechnął się triumfalnie i odszedł.
Rose prawie zemdlała. Jessica poślizgnęła się na skórce od banana i upadła. Ach, dlaczego ludzie nie segregują odpadów… A Kate?
- Idę do biblioteki. – powiedziała.
Rose zemdlała, Jessica wypadła przez okno, a Malfoy powiedział:
- Ja też!
Rose dostała wstrząsu mózgu, Jessica się zabiła, a Kate poszła w stronę biblioteki, a Malfoy za nią.
Kate wpadła jak żółw do biblioteki, a za nią Malfoy w stylu Szarapowej.
- Czy pani ma książki o pszy, pszy, pszy? – zapytała szeptem Kate.
- Czwarty regał, ósma półka, szósta książka. – odpowiedziała zdziwiona pani Pince.
Kate poleciała tam, a Malfoy za nią. Dziewczyna znalazła daną zdobyć, chwyciła ją i podbiegła, by wypożyczyć.
- Tą? – upewniła się pani Pince.
- Tak – odpowiedziała Kate.
Kiedy panna Potter wyszła, a Malfoy planował zemstę. Dziewczyna tego nie widziała, nie słyszała i nie czuła.
Znalazła się w pokoju wspólnym 5 minut po otrzymaniu… nie powiem czego! Usiadła w fotelu obok zreperowanej Jessice i wymózgowanej Rose, wzięła papier, otworzyła książkę i zaczęła czytać, przy czym papierem robiła figi-migi.
- „Origami dla idiotów” – wychrypiała Rose.
- Dzięki – mruknęła Kate – Mam zabójczy plan, mhwawa, mhwawa, mhwawa!
Oczywiście wszyscy zaproszeni na Gryfoński balet zaczęli się śmiać. Kate puściła focha i wyszła ze swoimi skarbami do dormitorium. Oczywiście poszła spać.

Morał?
Nigdy nie rób origami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hermiona
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hogwartu :)

PostWysłany: Nie 13:36, 18 Maj 2008    Temat postu:

świetne!!! Jestem pod wrażeniem!!! Kwadratowy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisklak
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 13:38, 18 Maj 2008    Temat postu:

Dzięki. Smile Rumienię się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hermiona
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hogwartu :)

PostWysłany: Nie 13:40, 18 Maj 2008    Temat postu:

Zatkało mnie...
\/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisklak
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 14:34, 22 Maj 2008    Temat postu:

Witam. Dziś przedstawię wam ostatni dzień pierwszego roku. Zapraszam do lektury. SmileSmileSmile Very HappyVery HappyVery Happy

***

Foch jak to foch trwał fochowe czasy. Kate na egzaminach (oczywiście nie SUMY czy OWUTEMY, tylko takie dla pierwszych głąbów) poszło najlepiej na OPCM (Obronie Przed Czarną Magią), a najgorzej na historii magii. Dlaczego? Bo zamiast napisać imienia, zmęczona napisała „Bins to frajer”. Ale przynajmniej nie było gorzej od Jessici, czy od Malfoya.
Oczywiście nie ma co gadać. Ostatni dzień w szkole, żadnej nauki, wredny Malfoy… Co?!
- Ja wymieniłam Malfoya?! – zapytała Kate dziewczyny.
- Na to wygląda – odpowiedziała Rose.

Kate ze złości zrobiła muchę origami i hiszpańskie coś. Potem wzięła książkę „Dziewczynka z Szóstego Księżyca” (poleca RFMFM) i zaczęła przeglądać obrazki.
Jess wysłała Rose spojrzenie typu „ Powinna iść do psychiatryka”.
Kate nagle się poryczała.
- Co jest? – zapytały Jessica i Rose przytulając ją.
- Ninie umarł dziadek … została sama… - wymamrotała przez łzy i nie można było jej powstrzymać.
Dziewczyna płakała, płakała i tak dalej. Jessica spojrzała na książkę, obwiniając ją o złamanie serca jej przyjaciółce.
- Nie martw się, pewnie ten dziadek stanie się zombie. Wszystko będzie dobrze. – pocieszała Rose Kate.
- Naprawdę? – zapytała Kate.
- Tak. Wystarczy, że przeczytasz wszystkie książki i zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.- kontynuowała Rose.
Kate ją mocniej objęła, zostawiając Jessicę w rozterce.
Nagle przezorno do pokoju wpadła bomba nastawiona na minutę. Chwilę potem wpadł kot.
- Co teraz będzie? – zapytała Jessica.
- No to będzie kotastrofa. – odpowiedziała Kate. – Kociaku uratuję cię!
Kate złapała 2 tygodniową kicię, wyskoczyła przez okno z Rose i Jessicą. Już miały uderzyć w ziemię, gdy… otworzył się spadochron! Wszyscy stanęli spokojnie. Obok nich upadli wszyscy Gryfoni, tylko nie…
- Longbottom, skacz! – krzyknęła Jessica.
- Ale ja się boję! – odkrzyknął klon Nevilla Longbottoma, Luke Longbottom.
- To użyj samozapłonu! – doradziła Rose.
Luke zrobił to. Stanął w ogniu i został po nim tylko popiół.
BUM!!!
- A mówiłam żeby skakał… - mruknęła Jessica.
Jakimś cudem chwilę przed tragedią Kate znalazła się w wieży (30 sekund), wzięła przedmioty wszystkich Gryfonów i wróciła. Dlatego nie powiedziała Luke’owi o samozapłonie.
- Coś przegapiłam? – zapytała siadając na swoim kufrze, który posiadał wszystkie jej przedmioty.
- Samozapłon Luke’a… - mruknęła Rose.
- I MI NIE POWIEDZIAŁYŚCIE?! – krzyknęła Kate.
- Dziękuję panno Potter, za przyniesienie wszystkich kufrów Gryfonów – powiedziała McGonagall, która pojawiła się z nikąd.
- Longbottom użył samozapłonu – mruknęła Rose.
- Jak to?! – krzyknęła McGonagall.
- Poradziłam mu. – odpowiedziała Rose.
- Gryfoni do Wielkiej Sali. Przenocujecie tam. – powiedziała McGonagall, rozmyślając, że nie ma czegoś takiego jak „samozapłon”.
Wszyscy tam poszli. Była czwarta popołudniu. Zamęt. Kate położyła się na ławce. Poczuła jakiś ruch. Jeszcze jeden. To ruchliwe coś było włochate.
- AAAAAA!!! RUCHLIWE COŚ, CO JEST WŁOCHATE MNIE ATAKUJE!!! – krzyknęła Kate.
Miała kota kapturze uff.
Godzina 18.00.
Gryfoni, którzy osadzili się na wszystkich ławkach sali, oprócz Ślizgonów i psorów, musieli zejść z nich i usiąść przy lwiej. Dlaczego? Bo była kolacja.
Jedzenie tymczasem już się pojawiło. Kate, która pobiegła w szoku do Gryfońskiego stołu, usiadła, wzięła kurze udko mimo późnej pory i zaczęła zjadać.
Rose nie było. Jessica na pewno nie użyłaby samozapłonu, więc jest w Honolulu z Rose. Kate szybko wchłonęła cały zapas kurczaka chodząc po ławce i usiadła. Tak dokładnie były tylko cztery potężne udka. Oto cały kurczak. Pieczony.
Po kolacji (bez kurczaka) wszyscy wyszli. Wszyscy oprócz Gryffindoru…
- Uczniowie Gryffindoru na chwilkę do najbliższej toalety! – krzyknęła McGonagall.
- Po co? – zapytała jakaś dziewczyna.
- Chyba nie myślicie, że zrobicie sobie nocną toaletkę w śpiworach. Już! Idźcie! Rozkaz! – krzyknęła McGonagall.
Kate będąc uczniem, szybko wybiegła z sali i była pierwsza w toalecie damskiej.
REKLAMA
„Bądź kurczakiem w KFC!!! Głoś się do…”
KONIEC REKLAMY
Kate mijała wszystkich. Weszła do Wielkiej Sali i ujrzała śpiwory i kufry. Tysiące śpiworów i kufrów… nie no za lekka przesada!
„Więc dlatego musiałam patrzeć na reklamę KFC?” – pomyślała Kate. – „Nic kładę się…”.
Dziewczyna zauważyła, że nie wie gdzie jej kufer. Pięknie.
Zajęło jej 30 minut na znalezienie swoich drobiazgów. Nikt nie przyszedł. Między wyjściem z kabiny a wejściem do Wielkiej Sali Kate do sedesów włożyła bomby. Zajmie im to troszkę czasu. Ale i tak się przybrała pod śpiworkiem, bo w tych czasach mogą być podglądacze dziewczyn z kotkami.
Kiedy położyła się wraz z kotkiem, którego uratowała. Dopiero teraz zaczęli się wszyscy zbierać. Kate zasnęła.

Morał?
Nigdy nie ratuj 2 tygoodniowych kotów. Będą twoją udręką.

***

I jak podobało się? Myślę, że mogę liczyć na Hermionę Smile JBC (jakby co) od dziś wstawiam na początki rozdziały. Myślę, że nazwy rozdziałów są zachecające.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Felix
Mistrz Gry



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 1353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:14, 31 Maj 2008    Temat postu:

Piklaczek coś pisze Razz. Dopiero zauważyłam Razz

Tak...Bardzo fajne Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisklak
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 12:22, 31 Maj 2008    Temat postu:

Dzięki Felix Smile Zrobię przyjemność i dam wam dwie rozdzialowe czesci Laughing milego czytania

***

Rozdział pierwszy: Zdjęcie UFO i tajemniczość tajemniczości

Była 4.30. Oczywiście rano. Na ulicy Wrivet vrive już było widać pierwsze, lipcowe promyki słońca. Przez niebo przeleciał bardzo prawdziwy, latający talerz. Błysk aparatu fotograficznego. Blond włosa dziewczyna spojrzała na aparat. Jeszcze nigdy nie mogła wyjść o porze dnia, kiedy można zobaczyć wyraźnie UFO. Rodzice mówili, że nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć w naszym świecie.
- Kate, co ty tu robisz? – zawołał ktoś za jej plecami.
Dziewczyna o brązowych oczach i płomiennorudych włosach. Miała w ręku szkicownik, ołówek i piórnik z potrzebnymi rzeczami typu: kredki Bertiego Botta, temperówka, gumka, mini czasopismo BRAVO. He, he… miała prawo to czytać, bo:
• Jako normalny człowiek wzbudzałaby podejrzenia, gdyby nie czytała, bo normalne dziewczyny w jej wieku już od roku czytają takie gazety pod ławkami w szkole na matmie.
• Miała 12 lat, na co tzw. Kate musiała czekać do września.
- No, eee… a ty? – zapytała Kate.
- Ja muszę zrobić dla nauczyciela mugoloznastwa rysunek wczesnego poranka mugolskiego. – wykręciła się dziewczyna. – A ty?
- Ja… no… ten… No dobra! Chciałam zrobić zdjęcia UFO!!! – krzyknęła Kate.
- Cicho tam! Ludzie jeszcze tutaj śpią! – zawołała stara sąsiadka.
Z okna na pierwszym piętrze wyleciał stary, śmierdzący kapeć wyżej wymienionej staruszki. Leciał tak dalej.
- Czego ona się tak wrzeszczy? – zapytała dziewczyna.
- Nie wiem Rose… - mruknęła Kate.
BUM!
Kapeć uderzył w głowę biednej Kate.
- Może lepiej chodźmy. – zaproponowała Kate.
Nie trzeba było dwa razy mówić. Rose musiała spędzić całe wakacje u Kate, bo jej rodzice musieli wyjechać do Francji. Ważne sprawy służbowe. Pod oknem pierwszego piętra była drabinka podtrzymująca te wyższe roślinki. Akurat była w stanie podtrzymać człowieka.
Kate powoli zaczęła się wspinać, a za nią Rose. Szybko przeszły przez okno i spojrzały na poszatkowane figury szachów. Grały ostro.
- Co robimy? – zapytała Rose.
- Jeszcze jedna partyjka? – zapytała kusząco Kate.
- Ok. – uśmiechnęła się Rose.
Podczas gry Kate ciągle drapała się w lewe ramię.
- Nic ci nie jest? – zapytała zmartwiona Rose, patrząc jak jej królowa niszczy wieżę blondwłosej.
- To nic takiego… - bąknęła Kate.
- Pokaż to ramię – powiedziała stanowczo Rose.
Dziewczyna widząc ramię przyjaciółki zaniemówiła.
- Rak? Czy to nowotwór? Jestem za młoda na śmierć! – szepnęła Kate prawie płacząc.
- Od kiedy na lewym ramieniu masz brązowy księżyc? – zapytała Rose.
- What? – zapytała Kate.
Dziewczyna wstała, podeszła do szklanej szafy i przyglądając się dobrze, ujrzała mały, niewinny, brązowy księżyc.
A niech to szlag.
- Został mi jeszcze król, a tobie wieża… - mruknęła Kate, siadając i planując zemstę na wieży.
Gra między wieżą a królem trwała aż do piątej nad ranem. Rose cieszyła się zwycięstwem, a Kate poszła po coś do „żarcia”. Otworzyły się drzwi, a stanęła w nich Kate z: dwoma jogurtami, czterema bułeczkami, serem żółtym, masełkiem, łyżeczkami i nożem do masła.
- Z drogi śledzie, żarcie jedzie! – szepnęła dziewczyna, kładąc wszystko na wyjątkowo czystym biurku.
Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i robiła takie ruchy ręką, jakby coś magicznego robiła. Rose zobaczyła, jak jogurt sam się otwiera i wraz z łyżką przeleciał do rąk Kate.
- Czy coś masz mi do powiedzenia?... – mruknęła Rose.
- Hmmm… odkryłam to dzień przed twoim wyjazdem, wraz z księżycem. To jest jakby… dodatkowa magia. – tu Kate uśmiechnęła się, zajadając jogurtem.
Dziewczęta przegadały do 6.30. Wszystkie ślady „Coś było tu jedzone” zostały wyeliminowane. Z pokoju obok dochodziły poranne odgłosy. Rodzice już wstają, bo muszą iść do Ministerstwa. Kate wyszła, zrobiła śniadanie rodzicom i z tacą w rękach stanęła przed drzwiami do pokoju Potterów wyższej wagi. Zapukała dwa razy i weszła. Mama jak zwykle przytulała się do ojca mamrocząc coś niezupełnie normalnego, a tatuś bohater zmuszał się do pobudki.
- Dzień dobry! Wstawać! Zaczyna się piękny dzień! Chyba do pracy to wy nie chcecie się spóźnić? – powiedziała głośno Kate.
- Cześć słonko. – powiedział tatusiek – Przygotowałaś nam śniadanie?
- Nie tato. Ta taca jest tylko jako ozdoba do moich włosów. – mruknęłam ironicznie, kładąc tacę na kolanach taty.
- Powiedz jej… - szepnęła cichutko mama.
- Kate… Eee… Chodzi nam o to… że… wyruszamy z mamą na… miesiąc miodowy i… e… wierzymy, że jesteś wystarczająco duża, by zostać sama w domu… do końca wakacji… w sierpniu musimy jeszcze coś zrobić… a nikt nie chciał się tobą zająć, więc… - zaczął ojciec.
- Dobrze. Mam pytanie. Czy moja przyjaciółka mogłaby do nas na wakacje przyjechać? – zapytała Kate.
- No dobrze. Najlepiej już dziś. – powiedział tata kończąc rozmowę.
Dziewczyna wyszła. Warowała do pokoju, wygrazmoliła jakiś list, przywiązała do sowy i puściła, by doleciał do Jessici.
- Co jest? – zapytała Rose.
- NiemaktosięnamiopiekowaćrodzicewyjeżdżająwięcjesteśmysameizapraszamteżJessicę!!! – krzyknęła Kate.
- Sklejając, fajnie? No tak… - Rose chlasnęła się delikatnie w policzek – Fajnie!
Do godziny 7.45 rozmawiały o tym i siakim. Ale musiały pożegnać się. Zeszły do kuchni i rozdawały uściski i buziaki.
- Trzymajcie się. Myślę, że zbytnio nie nabroicie. Zakazy są na lodówce. Rose twoi rodzice po was przyjadą 17 sierpnia. – powiedział tata całując w policzki obie dziewczynki.
Dorośli wyszli. Wyszli. WYSZLI!
PYK!
- Idziemy się przejść? – zapytała wesoła Kate.
Rose nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ubrała się i wyszła.

Morał?
Zawsze coś rób z wolnością. Czasem ona się zdarza. Rób też zdjęcia UFO

***

Rozdział drugi: Czy to miłość?... Coś piernęło, ha, ha, ha!

Dziewczyny wyszły. Wyszły zamykając wcześniej drzwi. Kate spojrzała w niebo i powiedziała:

Wolne słowo wolność rzadko się poznaje,
Czasem ją masz, lecz nie zawsze się udaje.
Gdy w końcu ją złapiesz, bardzo się cieszysz, lecz
Często tej wolności mówisz precz.
Czasem jak ślepy nie widzisz jej,
Więc szansy na złapanie masz już mniej.
Więc posłuchaj rady mej,
Wolność przy sobie zawsze miej.

Rose spojrzała na nią jak na wariatkę.
- Co jest? – zapytała Kate w końcu upokorzona spojrzeniem przyjaciółki.
- Dobrze się czujesz? Chyba na poetkę się nadajesz… - odpowiedziała Rose.
Cisza.
Pryk.
- Coś piernęło, ha, ha, ha! – zaśmiała się Kate z niekultury starej sąsiadki.
- Muszę nawietrzyć się. BEZ ciebie. – powiedziała stanowczo Rose i poszła w stronę placu zabaw.
Kate tymczasem powoli poszła w drugą stronę. Zatrzymał ją nagle jakiś głos.
- Ładny wierszyk. Sama go ułożyłaś?
Kate odwróciła się. Zobaczyła chłopaka opierającego się o płot wokół domu, który stał obok domu Kate. Miał kruczoczarne włosy i brązowe oczy. Był… jakby to ująć… przystojny. Kate jakoś dziwnie zrobiło się gorąco. Związało jej też język. Ale przypomniała sobie słowa taty: „Broda do góry, pierś do przodu, morda w kubeł.”. Słowa kochanego tatuśka dodały jej normalnej głupoty, absurdalności i odwagi.
- Dzięki. Często wymyślałam głupsze wierszyki i poematy, kiedy byłam młodsza i samotna. – powiedziała dumnie.
- Samotna? – zapytał chłopak.
- Nikt mnie przeciętnie nie lubił. Pewnie dlatego, że to byli mug… - Kate zatrzymała swój długi język zanim wypaplała o mugolach.
Cho***a.
- … że to byli mugole? – zapytał chłopak.
- A ty skąd…
- Też jestem czarodziejem. O rok starszym od ciebie. Ty to pewnie Kate Potter, której głowa kosztuje 100000000000000 galeonów w kościele.
- Tyle jest warta moja głowa? GŁOWA?! Jak ja temu dupkowi dam tak popalić to…
- Spoko. Jestem Danny Soock. – powiedział chłopak, wyciągając rękę do dziewczyny.
- Miło mi. – odpowiedziała Kate ściskając dłoń.
Danny przeskoczył sprawnie przez płot i podszedł do zdziwionej Kate.
Pryk.
- Coś piernęło – mruknęła dziewczyna, po czym z chłopakiem ryknęła śmiechem.
- Ona tak codziennie. – mruknął Danny – Przejdziemy się?
- Jasne.
Obeszli najbliższe okolice rozmawiając o tym i pstrym. Dopiero o zachodzie słońca się rozstali.
- Zobaczymy się jutro? – zapytał Danny.
- Jasne jak słońce. – odpowiedziała rozpromieniona Kate.
Pryk.
- Coś piernęło… - mruknęła Kate.
Chwilowa cisza. Wybuch młodzieńczego śmiechu.
- Jesteś jedyna taka na świecie… - zaczął chłopak.
- … bo ja jedyna jestem jedyna Kate, córka Pottera. – dokończyła dziewczyna.
BUM!!!
Stary kapeć walnął Danny’ego w głowę. Ten siłą uderzenia upadał do przodu… Jego usta dotknęły ust dziewczyny. Ta zaś odskoczyła z szybkością podziwu. Danny upadł. Ona pomogła mu wstać.
- Sorry, to ta stara… - zaczął się tłumaczyć chłopak.
- Nic się nie stało. Pa! – Kate z szybkością Supermana znalazła się w domu. Opierając się o drzwi myślała co się stało…
„Stara jędza! Jak ona mogła to zrobić!... Coś piernęło, ha, ha, ha!” – powiedział głos w jej głowie.
- W końcu wróciłaś. – powiedziała Rose wychodząc z kuchni. – Na gacie Merlina, co ci?
„Błagam, Boże, Jahwe, Allachu, Buddo, czy kto tam teraz ma dyżur, wyciągnijcie mnie z tego bagna!” – pomyślała Kate – „Zresztą nie jestem w bagnie, tylko w tarapatach…!”
- No, dobra… - zaczęła Kate.
Kontynuowała swą opowieść, ale przy momencie z kapciem się zatrzymała.
- I… kapeć go walnął… - zlepiała powieść Rose.
- Wtedyonnamniespadłitastarajędzaterazpożałuje! – powiedziała Kate szybko.
- Aha… To tylko wypadek! Przecież Denis…
- Danny… - mruknęła zdenerwowana Kate.
- Dobra, Danny… Przecież on nic nie zrobił, tylko ta stara, okropna… - zaczęła tłumaczyć Rose.
- Coś piernęło, ha, ha, ha! – zaśmiała się Kate.
- … pierdząca jędza, prawda? – zapytała Rose.
Dziewczyny zjadły kolację (coś piernęło…) i poszły spać, jak Bóg przykazał.

Morał?
Przeklinaj pierdzące babcie rzucające kapciami... Coś piernęło, ha, ha, ha!!! Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HermionaForever
Gryfon
Gryfon



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy poplątanych nici

PostWysłany: Sob 18:32, 05 Gru 2009    Temat postu:

słuchaj pisklaczek, to jest bombowe,świetne, superastyczne, superanckie,c00lowe itd...Masz talent do pisania parodii Wink Prosze napisz coś jeszcze, moze cos co zaszlo między Kate, a Dannym, czytałam to wszystko 1 godzinę i najbardzie się zaśmiałam przy zdaniu " nadszedł tłusty ( nie w tym sensie ) czarny Snejp " xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum HARRY POTTER Strona Główna -> Myśloodsiewnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island